Straż miejska w Rewalu znalazła śpiącego na plaży borsuka, a wokół niego siedem pustych butelek po piwie, które wcześniej wypił.

Samica (tak przynajmniej sądzono na początku) została przewieziona do ośrodka dla dzikich zwierząt, gdzie otrzymała imię Wandzia i miała po wakacyjnej libacji dojść do siebie.

Jak pisała Fundacja na rzecz Zwierząt "Dzika Ostoja", pijany borsuk powoli zdawał się dochodzić do siebie, po dwóch dniach zaczął jeść. Niestety Wandzia zmarła. Co więcej, po dokładniejszym badaniu okazało się, że Wandzia była jednak 6-letnim samcem borsuka.

(gazeta.pl)