Opłaty za śmieci w Białymstoku zostały po raz pierwszy obniżone w czerwcu, gdy okazało się, iż w przetargu na wywóz śmieci firmy zaproponowały stawki niższe, niż zakładano, co zmniejszyło koszty odbioru śmieci mniej więcej o 6 mln zł.

Uchwalona wówczas przez radnych obniżka opłat wyniosła ok. 11-12 proc. w zależności od mieszkania - stawki w Białymstoku zależne są od powierzchni lokalu.

Za mieszkanie o powierzchni do 40 metrów kw. przy odbiorze segregowanych śmieci trzeba zapłacić od 1 lipca 19 zł, za mieszkanie o powierzchni 40,01-80 metrów kw. 35 zł, a za większe niż 80 metrów kw. - 45 zł. Według uchwały z marca ceny te - przy segregowanej zbiórce - wyniosły odpowiednio: 24 zł, 38 zł i 49 zł. Przy odpadach zmieszanych były wyższe o 50 proc.

Radni SLD chcieli wówczas obniżyć stawki mnie więcej o 20 proc., jeszcze większych obniżek domagali się radni PiS, żadna z tych propozycji jednak nie przeszła.

Teraz radni SLD chcą, by prezydent miasta przedstawił analizę, ile rzeczywiście funkcjonowanie systemu kosztuje, biorąc pod uwagę m.in. to, iż zakładano w kosztach tego systemu pieniądze na utworzenie tzw. gniazd, czyli miejsc zbiórki selektywnej, których dotąd nie ma.

Radny Janusz Kochan mówił też w środę na konferencji prasowej, że jeśli śmieci w mieście będą tak odbierane jak obecnie, czyli w niektórych miejscach z opóźnieniem, a mieszkańcy płacą ustalone stawki, to w systemie powstają oszczędności.

Radny Michał Karpowicz powiedział, że w tej sytuacji SLD chce, by prezydent miasta dokonał analizy wszystkich kosztów funkcjonowania gospodarki odpadami i zaproponował znaczne zmniejszenie stawek opłat dla mieszkańców. "Bo te stawki są nierealne w stosunku do obecnej sytuacji" - uważa Karpowicz.

SLD zapowiada, że jeśli prezydent miasta sam nie wystąpi z takim projektem, zrobią to radni.

W poniedziałek władze Białegostoku poinformowały, że dotąd naliczono blisko 500 tys. zł kar firmom wywożącym śmieci z miasta od 1 lipca. Dały im do końca października czas na poprawę jakości świadczonych usług. Zastrzeżenia dotyczą przede wszystkim nieterminowego odbioru odpadów, braku pojemników i worków na szkło (firmy odbierające zobowiązane są do ich dostarczania na własny koszt - PAP) czy przepełnienia pojemników.

Karol Świetlicki z komunalnej spółki Lech, która odpowiada za działalność systemu odbioru i zagospodarowania odpadów w Białymstoku przypomniał w środę w rozmowie z PAP, że w związku z tym, iż ceny uzyskane w przetargu na wywóz odpadów okazały się niższe, niż zakładano, w czerwcu obniżono opłaty za odbiór śmieci.

Dodał, że pełne dane o realnych kosztach będzie można wyliczyć po pół roku działalności nowego systemu, bo np. ilość śmieci mniejsza w czasie wakacji może okazać się większa w okresie jesienno-zimowym. Zwrócił też uwagę, że firmy dostają pieniądze nie za liczbę odbiorów, ale za ilość śmieci odebranych i wywiezionych, a w przypadku, gdy nie realizują umów, są karane, łącznie z możliwością odstąpienia od tych umów.