Pierwszy pakiet klimatyczno-energetyczny UE, przyjęty w 2008 roku, przewiduje obniżenie do 2020 roku emisji dwutlenku węgla o 20 proc. Zakłada on też zwiększenie udziału OZE do 20 proc. (dla Polski 15 proc.) oraz zwiększenie efektywności energetycznej o 20 proc. Kiedy Komisja Europejska rozpoczęła prace nad tzw. drugim pakietem klimatycznym Polska była jednym z tych państw, które najgłośniej protestowały przeciwko tym planom. „Kraje naszego regionu, w tym zwłaszcza Polska, mają szereg obaw i konkretnych dowodów na szkodliwość tych rozwiązań.

Są one głośno artykułowane na forach europejskich, ale nie jest pewne, czy w wystarczająco zrozumiały sposób. Wysokie koszty transformacji uderzają zwłaszcza w te przewagi konkurencyjne, które polska gospodarka posiada, takie jak przewaga kosztowa w energetyce opartej na węglu i w przemysłach energochłonnych” – mówi Wojciech Hann, Partner w Dziale Doradztwa Finansowego, Środkowoeuropejski Zespół Energetyki i Zasobów Naturalnych w Deloitte, moderator wczorajszego spotkania.


Jednak zdaniem niektórych panelistów, w tym prof. Krzysztofa Żmijewskiego, Sekretarza Generalnego Społecznej Rady ds. Rozwoju Gospodarki Niskoemisyjnej przy Ministerstwie Gospodarki RP oraz prof. Zbigniewa Karaczuna, Prezesa Polskiego Klubu Ekologicznego Okręgu Mazowieckiego, Polska w negocjacjach unijnych na temat polityki klimatycznej stawia zbyt twarde „nie”, które nie pozostawia pola do negocjacji. „Polityka klimatyczna jest odpowiedzią na jedno z najważniejszych wyzwań środowiskowych, społecznych i gospodarczych, czyli zmianę klimatu. Polityka klimatyczna jest długoterminową inwestycją, o czym często zapomina się w Polsce. Dyskurs na ten temat oparty jest na stereotypach i mitach. Istnieje potrzeba budowania innowacyjnych rozwiązań, a nie utrzymywania jedynie status quo. Nie wierzymy, że potrafimy budować innowacyjną gospodarkę i szukamy usprawiedliwienia naszej bierności” – argumentował prof. Karaczun.


Z kolei przedstawiciele sektora energetycznego zaliczają się do krytyków proponowanych przez UE rozwiązań. Jednym z podnoszonych na wczorajszej krynicznej dyskusji zagadnień był negatywny wpływ polityki klimatycznej na PKB poszczególnych państw oraz koszty gospodarstw domowych ponoszone na energetykę, które po wprowadzeniu nowych zasad mogą znacznie wzrosnąć. „Polityka klimatyczna, która nie przyczyni się do budowania wzrostu gospodarczego nie jest polityką typu WIN-WIN. Cele polityki klimatycznej są racjonalne, ale nie można ich wdrażać na sztywno. UE musi odpowiednio dopasowywać wymagania do wszystkich, a nie tylko do tych najbogatszych” – uważa Bolesław Jankowski, Wiceprezes, Badania Systemowe „EnergSys”.


Oprócz celów gospodarczych nowa polityka klimatyczna UE zakłada również realizację celów politycznych. Zdaniem Wojciecha Hanna, Unia Europejska ma ambicję objęcia wiodącej globalnej roli w „nowej fali” innowacji w wielu gałęziach gospodarki. Polityka klimatyczna może stanowić jej napęd, poczynając od jej najbardziej emisyjnych sektorów, takich jak energetyka i transport. Jednak jak zauważyła Monika Morawiecka, Dyrektor Departamentu Strategii, PGE Polska Grupa Energetyczna, jedna z uczestniczek wczorajszego spotkania, problem emisji dwutlenku węgla musi być rozpatrywany w skali globalnej. Tymczasem udział gospodarek unijnych w tym zakresie wynosi obecnie 10 proc, a w ciągu dwudziestu lat spadnie do nawet 6 proc.


Podczas panelu dyskutowano także o różnicach pomiędzy krajami tzw. „starej” i „nowej” UE w podejściu do proponowanych zmian. Zdaniem prof. Krzysztofa Żmijewskiego niskoemisyjną gospodarkę da się wprowadzić, ale bogatsze państwa, podobnie jak to robią w innych obszarach, muszą w tym względzie wspomóc biedniejszych. Z kolei Jiri Feist, Dyrektor ds. Strategii w firmie EP Energy, argumentował, że kraje naszego regionu redukują emisję dwutlenku węgla o wiele intensywniej niż np. Niemcy, ale ich zdolność do ponoszenia kosztów z tego tytułu wyczerpuje się. „Częste zmiany i niepewność regulacyjna wprowadzana przez politykę klimatyczną to przyczyna dla której energetyka z punktu widzenia prywatnego inwestora stała się nieatrakcyjna - "nieinwestowalna". W zakresie samych zasad tworzenia polityki klimatycznej przydałoby się w Europie choć trochę podejścia amerykańskiego, gdzie już dawno zauważono, ze skuteczność strategii wymaga sformułowania jednego celu (co często i tak jest trudne do osiągnięcia). W warunkach USA jest to efektywność energetyczna. Europejskie podejście cierpi na nadmiar celów” – tłumaczy Jiri Feist.


„Istnieje cały szereg sensownych aplikacji polityki klimatycznej, europejski sektor energetyczny może korzystać ze smart metering, wielki postęp na naszych oczach osiągają technologie wiatrowe i fotowoltaika. Niebezpieczeństwem jest przeregulowanie rynku” – dodaje Robert Stelmaszczyk, Prezes Zarządu, RWE Stoen Operator Sp. z o.o.


„Miejmy nadzieję, że nowe perspektywy, które otworzyły się przed krajami regionu Europy Środkowej, w tym wybór Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej pozwolą nam mówić w Brukseli o polityce klimatycznej bardziej zrozumiale niż dotychczas. Wierzymy, że cele klimatyczne, o ile będą wyposażone we właściwe środki wsparcia i realistyczny stopniowy plan, mogą być korzystne także dla Polski” – podsumowuje Wojciech Hann.

(Deloitte.com)